• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum 09 grudnia 2005


Bez tytułu

Hyhym, Kochanie dziś przyjeżdża. Nie jest źle, nie powiem, nie jest źle... stęskniłem się sobie i o. Teraz należy mi się nieco czasu z Nią... i Jej ze mną ofkoz...
Mam dziś z niewiadomych powodów bardzo dobry humor. Może nie tyle humor, co nastawienie do życia...
Może dlatego, że piosenką przewodnią dzisiejszego dnia jest It`s my life Bon Dżowiego...?
Kawałek słyszał bankowo niemalże każdy, swego czasu kawałek był rzeczywiście gęsto puszczany w mass mediach.
Zapewne zależnie od nastawienia człowieka, ten kawałek pozwala wyzwolić naprawdę pozytywne emocje. Pochwala indywidualizm, neguje potknięcia nadarzające się po wyborze swojej własnej drodze... i o to właśnie chodzi... żeby robić tylko i wyłącznie to, na co ma się ochotę, nie kierować się czyimś życiem, ale próbować tworzyć własny scenariusz... i co? I nie przejmować się, jeśli coś nie wychodzi... normalne przecież jest, że nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli, porażka jest częścią składową każdego sukcesu; nawet, jeśli nie odniesiona przed chwilą, zasmakowana wcześniej czegoś nas nauczyła. I ma uczyć. Swoja, bądź cudza. Największym jednak plusem kawałka Bon Dżowiego wg mnie jest to, że próbuje walczyć z życiowym marazmem, z nostalgią, dekadentyzmem i fatalizmem. Ostatnio też próbuję to robić... tłumaczę sobie, z niezłym skutkiem, że nie ma sensu się przejmować przyszłością... bo i nie ma. Zależnie od tego, co mamy, a chcemy mieć coraz więcej, mamy więcej powodów do zmartwień. Teoretycznych. Mamy samochód? Martwimy się, że nam go rozwalą, ukradną radio, czy coś jeszcze innego... Jesteśmy na studiach? W wymarzonej szkole...? Boimy się, że ją stracimy, że nas wywalą, że coś się nie uda... Ok, w samochodzie ukradną radio... ale to tylko przedmiot, odkupi się go kiedyś... ze szkoły wywalą...? A czemu mają wywalić? Zrób tak, żeby nie wywalili, ucz się tak, żeby nie mogli wywalić... i nie przejmuj się, że może się stać to, czy tamto; żyj tak, jak chcesz; jeśli coś nie wyjdzie - trudno, nie przejmuj się. Jeśli żałujesz, napraw to i wróć do poprzedniego stanu rzeczy, o ile się da. I idź dalej wcześniej obraną drogą. Albo szybciej wybiegnij myślą nad to, co może się stać i spróbuj zrobić scenariusz, który temu zapobiegnie... w odpowiednim czasie wciel go w życie i być może uda się...? Ale po jaką cholerę męczyć i tak zmęczony problemami mózg tym, że coś się może stać? Jasne, że może... ale myśląc o tym na pewno temu nie zapobiegniemy! Zamiast myśleć, zrób. To czyny mają moc sprawczą, nie myśli. A rzeczy niedotyczące nas nie muszą być przez nas roztrząsane; mogą, ale jeśli zaczynają nas męczyć, nie lepiej im odpuścić...?
Tak w ogóle nie wiem po co się produkuję... i tak zrobicie to, co chcecie...
09 grudnia 2005   Komentarze (2)
Chaos_angel | Blogi