LO: Nauka z przymrużeniem oka niekiedy w tygodniu roboczym; Z przymusu; Dla ocen; Dla siebie; W weekend wolne; Bal. Studia: Nauka 7 dni w tygodniu, jakakolwiek, taka, żeby zdać; Wewnętrzny imperatyw; Dla zaliczenia; Dla siebie, dla Niej, dla nich, dla jakiejś przyszłości; W weekend też; Balu nie pamiętam, ale to mało ważne.
Niedawno kupiłem sobie motorolkę v3.
Telefon dośc łatwo zauważyć, kiedy więc oglądam TV, zwracam uwagę na to, kto ma jaki telefon...
Chodziło mi dokładniej o wypatrzenie 'fał trójki'
Jak do tej pory wypatrzyłem ją w:
- teledysku Pink Stupid Girl, gdzie właśnie Pink przezeń rozmawiała, kiedy wzięła na maskę jakiegoś ludzia;
- w jakimś serialu na TVN, w rodzaju kryminalni, czy W11. Na fałtrójkę próbowała się dodzwonić babka, która wraz z bratem swojego męża uknuła zabójstwo małżonka. Telefon był w posiadaniu brata mordowanego męża... (złego pana - przyp. autora);
- trzeci raz udało mi się to wypatrzeć przy prezentowaniu przez TVN w Teraz my (akurat ten program lubię) materiałów ad. odwoływania przetargów urządzeń rolniczych przez komornika na podstawie pokazania przez jakiegoś parlamentarzystę papieru ponoć to od ministra Ziobry. W tej sprawie ma być przeprowadzone dochodzenie, jako że podpis był fałszywy wraz z dokumentem. Fałtrójkę miał ów parlamentarzysta...
- no i fałtrójka była też w Niani (to akurat moja Dziewczynka lubi). Dzwonił przez nią reżyser wyimaginowany, który, po wgłębieniu się przez moje Kochanie w sprawę, okazał się tym prawdziwym, reżyserującym Nianię...
Wniosek? W trzech na czterech przypadkach posiadacze są albo przestępcami, albo półmózgami... Ciekawe czemu ja to kupiłem...?:O Stupid boy?
Niebo ostatnimi czasy jest permanentnie niebieskie...
Jako tło, dla zieleniącego się przed domem, olbrzymiego Bartka, spisuje się pierwszorzędnie...
Błękit, czerń i zieleń...
Szkoda, że jest tak wysoko... nie zawsze chce się nam zadzierać głowę, żeby tylko popatrzeć...
And so, I have found it...
Zwyczajnie jak się poczyta niekiedy wiadomości na wp, jak się rzuci okiem na życie w polskich realiach, jak się pomyśli o tym, co człowieka najprawdopodobniej będzie czekać za kilka lat, chce się.
Ochota do nauki przchodzi sama. Aby tylko się wykształcić, podnieść swoje umiejętności, kwalifikacje. Żeby wreszcie móc stać się w pełni dorosłym, ukształtowanym, samodzielnym, zdolnym do podejmowania autonomicznych decyzji.
Żeby wyfrunąć spod skrzydeł opiekuńczego Universytetu, zdzierającego kasę, aż miło, łojącego studenta na każdym kroku, rzucającego w zamian kłody pod nogi.
Żeby wynieść z niego naukę, wiedzę, zdolności, które przydadzą się w dalszym życiu w naszym wspaniałym państwie.
Za każdym razem, kiedy dowiaduję się czegoś nowego o Polsce, wzrasta we mnie niesmak.
Kiedyś, gdy byłem młodszy, kiedy jeszcze pisałem maturę, nie widziałem tak tego. Życie polityczne osiągało wtedy swoje najgłębsze dno, rządy lewicy, ale nie widziałem tego. Nie wiem dlaczego, jakoś do mnie nie docierało...
A co teraz...?
Teraz, mam nadzieję, że nasze państwo prawa, oferujące bezpłatną naukę, pozwoli się jeszcze wykształcić w kierunku, który sobie obrałem; mam nadzieję, że nie dopierdolą 150% czesnego i nie zamkną drogi do ukończenia Univerq.
PotemPoczekam na Kochanie, które także będzie mądre i wykształcone, spakuję ją pod nieobecność, a jak przyjdzie do domu, powiem, że wylatujemy na wycieczkę na Wyspy Brytyjskie; wcisnę bilet w rękę, chwycę za drugą, z walizkami na taryfie pipierdolimy na Okęcie i wypad z tego popierdolonego do n-tej potęgi kraju.
Od razu jest chęć do nauki...
To chyba ze strachu o przyszłość tych, których się kocha...