• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum 22 sierpnia 2004


Bez tytułu

Ten blog to narzędzie, które pozwalało mi odkrywać siebie. Jeślibym miał napisać wszystko, o czym teraz myślę...

Umówiłem się z Basią na wyjście na cmentarz... hm... albo inaczej...

Kiedy tam doszliśmy, nie wiedziałem dokładnie gdzie mamy iść. Myślałem, że go pochowano na 'nowym' cmentarzu. Jednak nie. Doszliśmy po chwili na miejsce docelowe. Zauważyłem po zdjęciu, zaczepionym na zwyczajnym krzyżu... nie zdążono jeszcze z pomnikiem - pomyślałem. Grób był w jakimś takim dziwnym miejscu, wydawało mi się, że usypany jest prawie na kilkunastocentymetrowych przejściach między grobami... jakby był na drodze... Obok leżała rozwalona płyta nagrobkowa... od razu nasunęło mi się na myśl, jakby ktoś to rozwalił, rozkopał grób i zrobił miejsce dla niego... Wokół wszędzie wieńce... 'kochająca siostra'... 'kochanemu koledze'... wszyscy tak go kochali, że chłopak nie wytrzymał i targnął się na siebie... szopka. Zwyczajna szopa, w której 'żałujący' aktorzy pokazują, że jednak oni nie byli obojętni na niego, że to nie ich wina, że stało się tak, jak stało... jesteśmy na pogrzebie.. mamy wieniec i znicze... niech ktoś to zobaczy... żałujemy... żal mi... ludzi.

Dowiedziałem się dziś rzeczy, których wolałbym się nie dowiadywać. Niewiedza jest w istocie błogosławieństwem... ale to nie znaczy, że jest to dobre... dowiadując się różnych rzeczy mamy szansę pomóc...

Ktoś bardzo mocno skrzywdził osobę, na której mi zależy... ale niestety to już się stało... i nawet jakbym chciał coś zmienić, to nie dam rady... nawet zemsta na tej osobie byłaby chyba nietaktem...

22 sierpnia 2004   Komentarze (5)

Memory remains

Właśnie ten kawałek gości teraz w moich głośnikach...

Wiele się wydarzyło przez ostatnie dni... nawet na biwaku sporo się działo, choć byliśmy... choć byłem tam tylko jedną noc.

Kiedyś opowiem całość, teraz tylko to co zaczyna mnie niepokoić.

Biwak jak to biwak - nie obchodzi się bez alko. Dużo się tego polało, była okazja, byliśmy razem, mogliśmy pić, w sumie po to przyjechaliśmy. Pojechaliśmy z browarami, których nie wiem ile wypilem, po prostu nie pamiętam. Potem poszła ciężka, czterdziestomilimetrowa artyleria. Zgubiłem się i w niej.

Było ciemno... słońce dawno skończyło już swojąwędrówkę nad nami, a jej brat wysuwał gdzieś okruchy świetności swojego jasnego kompana. Zaczęło błyskać... pojedyncze krople deszczu spadły na ziemię, zraszając dniową suchotę. Powiało zimnym tchnieniem. Nie pamiętam gdzie byłem... chyba przed domkiem. Siedziałem z Basią. Łza, druga trzecia... deszcz i smutek zmyły się razem na mojej twarzy... ktoś przyszedł, ktoś, kogo nie miało przy mnie być w tej chwili. Ktoś, kto mnie nie rozumie, hipokryci zamykający się w swoim świecie, nie dopuszczając do siebie prawdy. Oni przyszli. Ja poszedłem. Dalej, w dół, na trawę... padało, ciągle, mocno, zacinało. Gdzieś było słychać grzmoty... spojrzenia Boga przecinały jasno nieboskłon. Basia mnie wołała, ciągnęła za rękę, żebym nie szedł na dół... chyba myślała, że idę do wody... nawet nie miałem zamiaru. Alko trafił we mnie mocno, chyba w każdego... może to przez to, może to przez smutek, może przez zrozumienie... tak czy inaczej chciałem chwilę pobyć sam... chciałem jakoś shołdować jego śmierć... śmierć, której nie rozumiałem... i to mnie tak bardzo bolało... Usiadłem na przemoczonej trawie... bez koszulki, która nie wiem gdzie się podziała... w krótkich spodniach... seidziałem i płakałem... to nie był normalny płacz... nie pamiętam, żebym wcześniej tak płakał... przy mnie Basia, mówiąca coś, że jest zimno, żebym przestał... coś krzyczała... przyszedł jakiś kumpel, zapytał co jest; odpowiedziałem, żeby ją zabrał. Po chwili byłem sam... płakałem... mocno. Nie pamiętam, żebym kiedyś tak płakał...

Wróciłem na ławkę przed domek. Niesamowite zimno... zimny wicher smagał mnie po przemoczonym ciele. Pamiętam jak się trząsłem... Basia powiedziała komuś, żeby mi coś przyniósł do okrycia. Już się tak strasznie nie trząsłem... ale było zimno.

Następnego dnia, kiedy się obudziliśmy jeden koleś powiedział mimochodem, że 'łapałem fazy'. Racja, to nie było normalne... ale to nie była faza... po prostu gdzieś musiałem dać upust temu co we mnie siedziało. Dla nich pewnie to jest jednak tylko zachowanie po wódzie. I jest w tym coś z prawdy. Jednak dla nich ta niedawna śmierć nie jest tematem, z którego można robić 'coś'. To chyba kolejne z wydarzeń w wakacje... Coś, o czym zapomnieli.. zapomną po kilku dniach. Coś, o czym nie ma sensu myśleć... jakie to jest proste... aż zachęcające... nie myśleć, nawet nie myśleć o niemyśleniu... nie dopuszczać do siebie pytań typu 'dlaczego?', 'po co?'... odgrodzić się szczelnie od tego... i jak najszybciej zapomnieć...

22 sierpnia 2004   Komentarze (2)
Chaos_angel | Blogi