• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum listopad 2005, strona 1


< 1 2 >

chaos

- kolejny zjazd dobiegł końca...
- no tak... po sobotnim dniu byłem totalnie wyczerpany... pomysł, żeby wstać wcześniej, żeby się nie cisnąć w autobusie pełnym ludzi w sumie wypalił, kosztem... ofkoz krótszego snu... ale nie cisnęliśmy się z ludźmi, fakt... 11 godzin z 12 przyobiecanych to nie był najlepszy plan spędzenia tego czasu... czułem się strasznie, jak wróciłem na chatkę... ale za to pierwszy łyk białostockiego Żubra nie smakował nigdy tak zajebiaszczo... pochłonąłem go w okamgnieniu... i z największą przyjemnością... chyba tak samo wielką, jak po pierwszym odwiedzeniu stoku i zetknięciu się ze snowboardem... piękna sprawa... drugi nie szedł juz tak dobrze, częściowo na siłę... tylko pierwszy najwyraźniej wchodzi mi tak dobrze...
- widziałem w MPK`u dziewczynę... może dziewczynkę...? Sam nie wiem po czym to dokładnie określić, po tym co widać, czy tym, czego nie widać, a może po tym, czego w ogóle nie można zobaczyć...? Tak czy inaczej samicę naszego gatunku; bardzo ładną... jechała z matką bodajże. I psem. Matka miała psa. NA smyczy i w kagańcu. I ta ładna dziewczynka. Nawet bardzo. Podobała mi się w jakiś szczególny sposób. Nawet sięna tym przyłapałem, czy aby nie za bardzo podoba... ale zaraz spostrzegłem się, że podoba się nie w tą stronę. Zwyczajnie miała wszystko na swoim miejscu, dokładnie na swoim. Spotyka się niekiedy ludzi, osoby, dziewczyny (tutaj z akcentem na faeta - wzrokowca), które są ładne, pociągające, etcetera, ale coś jest w nich nie tak... moment, kiedy się uśmiechają, kiedy mówią, patrzą, dziwią się... no nie ważne, facet wie ocb. Ona tego nie miała... wróżę jej niezłą przyszłość... ot jednorazowa ze mnie wróżka jednorazowo spotkanej osobie...
- I Majka mnie zaczyna denerwować. Zaczyna chcieć ode mnie więcej, niż jej się należy. I nie, żebym jej tego nie dał, żeby inaczej tego zażądała. Nie trawię czegokolwiek wyrażonego w formie nakazu. Automatycznie uruchamia się we mnie zajob, który mówi nie. Nie ważne o co mnie ktoś prosi, automatycznie odpowiedź jest przecząca. Do tego mnie i ona doprowadziła. Zastanawiam się dlaczego uległem... nie powinienem.
- Dowiedziałem się, że pani Starościna na moim wydziale jest... mamą! Ludziska, jakbyście zobaczyli pannę, nigdy byście nie powiedzieli, że jest matką. Powiedziała, ze ma czteromiesięczne dziecko... ja w pełnym szoku... panna zwyczajnie śliczna, czarne włosy, ciemne oczy, ubiór zawsze (przeważnie) na czarno... styl, klasa, etcetera... I z textem, że jest mamą... po figurze też nie widać, bo ma może te swoje 45 kg i to jak się naje pewnie i w pełnym ubraniowym rynsztunku... kosmos... jedne są matkami, inne zakładają swoje interesy, jeszcze inne zaręczają się... ja chyba się kompleksów nabawię...
- Odnajduję w sobie ochotę do nauki. Ciekawe ile z niej zostanie jutro...
- Coraz bardziej angażuję się w moje Kochanie. Trudno, niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba...
Pozdrawiam.
06 listopada 2005   Komentarze (4)

Bez tytułu

Dostałem dziś część książek, które podano nam na zajęciach organizacyjnych... oj, nie jest za dobrze, mówię wam, nie jest za dobrze... już teraz, jak widzę ile tego jest, odechciewa mi się nawet małym palcem trącać te xiążeczki. Na dodatek będzie ich więcej, żeby nie było mało ofkoz. Podobno od przybytku głowa nie boli, a więc i narzekać w tej sytuacji byłoby nietaktem.
Za to mam przeciwko tym wszystkim stosom kartek pewną broń. Dobrze użyta może okazać się całkiem skuteczna, ale złe użycie tylko pogłębi niechciane stany, nadarzające się tak często podczas nawału pracy... zobaczymy, może się uda.
Pozdrawiam.
02 listopada 2005   Komentarze (7)

Bez tytułu

No, nowa notka w nowym miesiącu... trzeba coś napisac, cobyście mogli sobie poczytać, a może nawet połechtać moją pyszną dumę i docenić komentarzem...
Zamulać o Dniu Zmarłych nie będę. Nie będę też pisać, jak to popadałem w zadumę, jak to rozczulałem się nad grobami najbliższych, jak ten dzień zmienił moje nastawienie do życia i jaki wielki psychiczny wyłom spowodował w mojej miękkiej tkance wrażliwości. Ot, poszedłem, odbębniłem, zapaliłem gdzie miałem zapalić, a wszystko to utrzymane w rodzinnej konwencji świątecznego spaceru.
Co ważnego się stało? A to, że przegapiłem aukcję na allegro, w której to miałem kupić książkę na studia za delikatne 26 zł. Przegapiłem, bo odpaliłem Herosów 3 i delikatnie przy rozwalaniu nieprzyjacielskich armii i tłumacząc bitowym językiem mojej kochanej komputerowej maszynce kto tu rządzi, nie zauważyłem jak mija wyznaczony koniec aukcji... tak, budzika nie nastawiłem. No i kupię sobie taką samą knigę za te 40 zeta.. a co, nie stać?:>
A teraz coś nieco bardziej refleksyjnego. Zauważyłem, że przeszkody, które zaczynają wyrastać w moim związku coraz bardziej zbliżają mnie do Kochania. Nie coś, co nas mogłoby podzielić, ale właśnie coś, co mogłoby nas zbliżyć. Ciekawe... Jeszcze jakiś czas temu nie pomyślałbym, że tak to może się toczyć... A tutaj proszę... wszystko to zaczyna we mnie zdobywać range, o którą kiedyś się martwiłem, że nie dam rady tego zdobyć... w sobie. Teraz przychodzi samo, ku mojej uciesze.
A niedługo, za tydzień, szykuje się nam z Kochaniem bardzo... miły łikend... Czwartek... Jej stancja... imprezka u koleżanki, jej osiemnastka... i dalej -> piątek, sobota i niedziela razem... Współlokatorka Kochania najprawdopodobniej wybywa na łikend do domku, na jakąś dyskotekę, czy inne takie szemrane imprezy, a my okupujemy stancję... zapowiada się całkiem pysznie...
Pozdrawiam.
01 listopada 2005   Komentarze (5)
< 1 2 >
Chaos_angel | Blogi