Zaczynają się chyba święta. Na to by przynajmniej wyglądało. 3,5 h w autobusie dało o sobie znać.
Podczas takich podróży człowiek ma niezłą okazję do pomyślenia nad sobą, nad życiem, nad wszystkim. Nie chodzi nawet już o jakieś górnolotne megawnioski; zwyczajnie, żeby się zatrzymać w podróży i zebrać niedawną przeszłość do kupy.
Zabawne wtedy wydają się niektóre rzecz z przeszłości. Po pewnym czasie wyglądają zupełnie inaczej, niż kiedyś. Jak czytana po raz kolejny książka... Odnajduje się w niej zupełnie coś innego, niż uprzednio...
Kiedy się zajedzie już do domu po pewnym czasie, zaczyna się odczuwać jakieś częściowe wyalienowanie. Jakby to było TO miejsce, ale nie do końca, jakby się coś zmieniło, jeden szczegół spośród miliona, który daje to nieznośne uczucie, że 'coś jest nie tak'... Ale nachodzą też pewnego rodzaju wspomnienia, uczucia... takie jak picie herbaty w danym miejscu, z danego kubka... przypominają się niektóre rzeczy z przeszłości, smak wspomnień.
Ale przypomina się też rzeczywistość, to co jest i co być może. Przypominają się niektóre niedawne zdarzenia i ich konsekwencje. Bolesne niektórym osobom. I Nie-Chęć spotkania się z nimi. Przymus krzesania Nie-Będących uczuć. Rzecz poniekąd trudna. Choć może by tak świeczkę zapalić? Przyznam się - ostatnio wpadłem na genialny pomysł: można by było produkować znicze w różnych kolorach, otoczonych ogólnie metalem, czymś nie przepuszczającym światła, a w jego środku grawerować napisy w stylu 'przepraszam', 'dziękuję', 'pamiętam'... myślę, ze ładnie by wyglądało, prawda? I dochodowe...
Myśląc teraz o tym moim miasteczku, tak zwanym potocznie domu, przychodzi mi na myśl nic innego, jak swego rodzaju tygiel dzieciństwa, z którego trzeba wyrosnąć. Który stawia nam pewien próg, jakieś granice, które w dorosłym życiu musimy przeskoczyć, pokonać, żeby wyrwać się ponad to, co widzimy... Zbiór elementów, błędów do naprawienia, jeśli nie pośrednio innym, przez nie popełnianie ich w przyszłości, to sobie. Czy do zrobienia...? Raczej tak, w procesie długofalowym. Wniosek? Do wyciągnięcia.