Bez tytułu
Ta... wycieczka do Ełq. Pojechaliśmy sobie na filmza, na "Pasję". Nie tam, żeby jakoś skromnie, ale prócz nas było koło 150 osób. Taka "szkolna wycieczka":) Niestety nei mieliśmy żadnego free timezu, jakoś takwyszło. Więc cały wyjazd sqpił się na tym, że pojechaliśmy, obejrzeliśmy, przyjechaliśmy. I w ten sposób, jak zebraliśmy siędo wyjazdu do Ełq o 11, to po 16 byliśmy w domq.
No i ofkz wrażenia z filmu... Bardziej popierdolonego filmu nie widziałem już dawno. Niby ogląda się to ciągle... jakoś patrzysz, patrzysz, ale właściwie nie wiesz o co chodzi. Wreszcie dochodzi się do wniosku, podczas kolejnej godziny katowania Jezusa, że reżyser chciał pokazać tylko to cierpienie. Nawet nie wylapałem tego, że on to robi dla ludzi, ale że po prostu niesie jakieś brzemię, które musi ponieść. I tyle. Film jak na mnie opiera się na tym, ze jest jakieś katowanie, przerywnik Jezusa z przeszłości, katowanie, przerywnik, katowanie, przerywnik, katowanie, przerywnik, zmartwychwstanie, trwające kilkadziesiąt sekund. Poza półtoragodzinnym sadyzmem, wybuchającym z tego filmu nic więcej nie ma. Jak dla mnie beznadziejne. Jak macie wybór i nie wiecie na co iść, na "Pasję", czy na coś innego, wybierzcie to inne.
Poza filmem wycieczka się udała. Nawet moja choroba lokomocyjna się nie odezwała podczas podróży. Pozbijaliśmy się z wszystkiego, z księdza, z ludzi, ogólnie nieźle było.
Niedaleko mnie siedziała Monika. Trochę dziwnie się czułem. Ostatnio dziwnie się czuję w jej obecności. Jakby coś było, o czym nie chcemy rozmawiać, jakbyśmy się czegoś w sobie wstydzili. W autobq była też Sylwia. Z tym swoim chłopakiem, który jakoś mi nie leży. Niby jest "fajny", ale jakoś mi nie pasi. Poza tym, siedząc na kocu autobusu, widziałem niemal wszystko, co się dzieje. I widziałem, jak Sylwia siedziała z nim i dziwnei patrzyła na mnie, w sumie często patrzy. Ciekawe, co to może znaczyć, jeżeli tak dziwnie się przygląda. W sumie ma chłopaka. A między nami wcześniej coś mogło wyjść, ale z tego co wiem, to nic z tego. Może dlatego tak dziwnie patrzyła, że ją dopuściłem po części do mojego problemu z Moniką, a ta bardzo blisko niej siedziała. Tak czy inaczej coś dziwnie się czułem.
Udalo mi się... hm... "zniżyć" do tego pospolitego poziomu. Chyba za duzo o tym wszystkim myślałem. Taka wycieczka mi się przydała. Trochę rozluźniła.