• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Najnowsze wpisy, strona 53


< 1 2 ... 52 53 54 55 56 ... 85 86 >

Nagi protest

Godzina wpół do drugiej... zaczyna się mój afisz wolności. Brat musiał jechać do siebie, załatwić jakieś sprawy. Nie odprowadziłem go na autobus... jest na tyle dorosły, że sam sobie z tym poradzi... Zamiast tego, kiedy tylko zamknąłem za nim drzwi, zciągnąłem z siebie spodnie, i w ten sposób zostałem w samych boxerkach. Poćwiczyłem troszkę... czego ofkoz dość dawno nie robiłem... na szczęście forma jako taka pozostała, chociaż ona mnie nie opuściła;) Potem na znak ostatniego afiszu mojej wolności, jak niegdyś, zdjąłem z siebie wszystko i pośmigałem po domu tak, jak mnie pan Bóg stworzył... Wziąłem prysznic... okazało się, ze zabrali ciepłą wodę... luz, zimna woda to też woda... trochę inne uczucie niż w przypadku ciepłej, ale miła odmiana...

Niesamowicie pobudzony po tym kilkuminutowym, higienicznym ekscesie wyszedłem na suchą wolność... Wytarłem swoje 'napompowane' ćwiczeniami ciało, po czym zabrałem się za golenie, ofkoz stojąc nago i NIE przejmując się, że ktoś wejdzie... nei spieszyłem się zbytnio... jakto ktoś powiedział... golenei się jest pewnego rodzaju rytuałem... i ja się z nim w 100% zgadzam. Następnie po ogoleniu się, zmuciu z siebie resztek piany i spryskaniu się wodą po goleniu, wyszedłem na poza-łazienkową strefę, ofkoz nie zakładając nic na siebie. Tak się okazało, że czyste boxerki leżały w dużym pokoju, więc NIE przejmując się, że ktoś mnie zauważy, poszedłem sobie po nie bez pośpiechu... W sumie były mi potrzebne, bo mama powiedziała, żebym jej kwiatki podlał na balkoniq... więc boxerki + spodnie = konewka i balkon. Podlałem kwiatooszki... zamknąłem balkonik i dalej siedzę sobie nago przed kompem.... NIE przejmując się, że przyjdzie brat, czy coś w tym stylu...

Nie ma to jak wolność... sprawa piękna...

Pozdrawiam.

17 sierpnia 2004   Komentarze (2)

Bez tytułu

- Ludzie wymuszają na nas zmianę samych siebie... w nich jest zło.

- Kumple wkurwiają mnie do granic możliwości. Widzę, że bardoz sobie cenię swoją niezależność, od kogokolwiek (bez oczywistych wyjątków). I wolność... ten, kto ogranicza ją, jest na pozycji spalonej. I kurwa mać, nie nawidzę, jak ktoś ocenia mnie swoją miarą. No kurwa... po prostu płachta na byka... miałem takie coś wczoraj... i dzisiaj... i jak kurwa ludzie zaczną oceniać, choć w sposób nieprawdziwy... po prostu szok.... wolność ograniczana i na jej podstawie wysuwane jakieś kurewskie moralniaki... indywidualizm to jednak piekna sprawa... i jak to kumpel powiedział, że sra na mnie, tak samo trzeba się odpłacić... jest zajebiście:)

- Więc ogólnie rzecz biorąc jestem wkurwiony... na kumpli, traktujących mnie jak... sam nie wiem, ale nasram na nich...

 

16 sierpnia 2004   Komentarze (2)

Ying-Yang

Wczoraj wszystko mnie wyprowadzalo z równowagi... a dziś aqrat nie..;) Everythin in the universe goes to harmony... and so angry becomes filled with hapinnes... and also in my case;)

Szybki skrót dnia: obudziłem się.. wczoraj miałem się spotkać z Natalee.. ofkoz nie wyszło, była sesja, też niezła.. Dziś jednak wstałem, wykąpałem się, przygotowałem do spotkania z Natalką... ofkoz okazało się, że jak mnie nie było przy kompie to Natalee pojechała nad wodę smażyć ciałko... Miała być koło trzeciej chyba... dostałem SMSa, że spotkamy się koło 17... ok, prawie w nerwach byłem gotowy na 17... ofkoz okazało się, że i tym razem musi iść do kościoła.. jak zawsze coś;) Poszła, nie chciałem iść.. dziwne to to w kościele na randkę.. (powtórka z rozrywki... czyjejś..). Kiedy wróciła okazało się (a jak!), że nie może wyjść z domoo, bo starzy nie wzięli kluczy od chaty i jest uziemiona aż nie wrócą.. ofkoz nie wiadomo o której...

Poszedłem wiec z bratem do sklepu.. qpił sobie szlugi, mieliśmy jeszcze na dwie tatry.. podczas oglądania 'kasi i tomka' komórka dzwoni: Natalee. Że to niby o której się spotykamy... ja delikatne wcięcie.. myślałem, że to dziś nie wypali.. przygotowany na stresowy następny dzień.. jednak nie.. dziś... ok, powiedziałem, że mogę... wyszło na to, że miałem być za 10 min gotowy. Wyrobiłem się, byłem przed czasem na umówionym miejscu... 'ale'..;)

Szedłem sobie spokojnie... idę w umówione miejsce.. patrzę, a tu na ławce siedzi jakaś kobieta... nadmienić należałoby, że wcześniej nie widziałem Natalki.. a raczej nie widziałem z bliska... moją jedyną szansę przepuściłem jak ostatni frajer.. nieważne, wróćmy do tematu... patrzę.. a tu siedzi kobieta.. ubrana w czerwoną bluzkę.. taką prawie a`la PRL... patrzę dalej.. czarne, imitujące eleganckie spodnie... i przypominam sobie literki na monitorze z jej okienka, że ona niby nie jest za ładna.. i myślę sobie automatycznie.. 'qrwa, w co ja się najlepszego wpakowałem?'... zwątpiłem przez moment.. no ale jak to samiec postanowiłem iść.. szedłem.. ofkoz nie w stronę 'tej kobity'.. idąc dalej zauważyłem jej 'delikatną nadwagę'.. kobita bankowo przewyższała mnie masą (qrwa słuchajcie, ważę teraz normalnie 65 kg, nigdy w życiu tyle nie ważyłem.. pewnie te ćwiczenia;) )... ale patrzę na twarz... to nie może wyć Natalee... nie szesnastoletnia Natalee, ta baba przecież leżała koło ryczacych czterdziestek, albo jeszcze dalej w wiekowej hierarchii, której nawet nie chciałem przypominać... swoją drogą przypominała mi rasowego buma spod monopolowego, kłócącego się o wino... skądś znałem jej twarz... nie tak urodziwą... Poszedłem dalej... usiadłem na ławeczce... czekam.. sygnał.. abonen czasowo niedostępny u koleżanki.. więc sygnał do brata dla zabicia nudów... po chwili słysżę kroki za sobą... jakieś klapkowaty dźwięk szurający i dośc, o dziwo, równe, betonowe podłoże Szkoły Podstawowej nr 1. Odwracam się - kątem oka widzę kogoś podchodzącego do mnie dziewczęcym wyraźnie tempem. Wstaję i od razu odwracam się... warto było. Czekać, przyjść... jak zawsze nadwaga, o której mówiła była WYRAŹNIE przesadzona.. wazyła może swoje 40 kg;) No dobra, nie znam sie na tym, ale raczej za wiele nie ważyła, jeśli nawet moje samcze, wzrokowcowe oko nic nie zauważyło... Buzia bardzo ładna... do niczego się nie mogłem przyczepić. Poszliśmy nad wodę.. niby to sięspotkać z dziewczyną, którą razem znaliśmy... o dziwo jej tam nie było, nie wiem, czy miaął tam być, czy nie, ale spacer się udał. Przełamałem z nią więcej 'lodów' niż z jakąkolwiek inną dziewczyną dotychczas... no, może Marta jest na pierwszym miejscu... ale to exces... Bardzo miły spacer w bardzo miłym towarzystwie.. i bardzo miły SMS o treści podobnej do: "wpadnij jutro do mnie, jak starzy pojadą nad jezioro to poszalejemy sobie". Męskie, szowinistyczne, egowate ego nie może przepuścić takiej szansy i możliwości... It`s time for vacations! The Real!

08 sierpnia 2004   Komentarze (2)

Normalnie wszystko mnie wqrwia...

No real, nie ma prawie że takiej rzeczy, która nie wyprowadzałaby mnie dziś z równowagi... A więc:

- wqrwia mnie to, że Marta, z któą miałem pobyć jakiś czas kiedy ta była ze znajomymi na domq, większość czasu spędzała z nimi, choć prowokowałem ją do 'intymności'... na dodatek jak na złość ciągle kręciła się koło mojego brata... myślałem, ze jednak możemy coś do siebie czuć.. ale to moje 'trzecie oko' po prostu wyłapuje to jej uczucie, którego ochłapami mogę się życić, kiedy ona czuje się odtrącona przez jego królewską mość... I wqrwia mnie wizja zobowiązania wypływającego z jej słowa 'miłość', kierowanego w moją stronę. Mój charakter chyba zabrania mi na akcje w damskim kierunku, kiedy słyszę/widzę takie słowa... to po prostu jakiś absurd...

- co do mojego braciszka to, nie mówię, że go nie lubię, ale mógłby sobie pojechać już do domu. Qrwa całymi dniami mam do na karq. Ani nie mogę nic zrobić, bo to brat jest, ani umówić się z nikim, bo brat jest... jasne, że można zabrać go ze sobą, ale są przecież na tyle... intymne spotkania, że przyzwoitka nie jest potrzebna.

- Wqrwił mnie fakt, że nie mogłem się spotkać dziś z Natalką.. nawet nie wiem, czy tu o niej wspominałem... ale tak czy inaczej coś może z tego być.. i nie koniecznie 'kiedyś'... ofkoz dziś mieliśmy umówione spotkanie... co prawda sceneria dla mnie dość 'niekorzystna'... oto nie wiem jak wyglada dziewczyna, mam iść do niej do domu, choć kompletnie nie wiem gdzie mieszka (poza tym co mi mówi), i w ogóle pełen wypas. Tak czy inaczej wiem, że się jej podobam... i to trzyma jeszcze moje nerwy na ostatnich wodzach.

- Wqrwiła mnie dziś matka, która wpadłą po pracy i zobaczyła nie pozmywane naczynia... ofkoz od razu najazd, że nic w domu nie robię.. aż mi się z nią kłócić nie chciało.

- Ale najbardziej dziś wrwił mnie qmpel. Normalnie mistrzostwo świata.. mało kto potrafi mnie wyprowadzić z równowagi tak, jak on... sqrwysyn jeden... najpierw umawiamy się na sesję... jest ok.. mówię mu, że muszę wziąć brata ze sobą, ale ok, brat jak go znam będzie siedział w kącie, popatrzy na naszągrę i pewnie sobie pójdzie w chuj... ofkoz qmpel musiał wyskoczyć z gamą 'ale', że to niby nieodpowiedni motyw, że będzie nas rozpraszać, że sesja miała być poważna a on swoimi komentarzami będzie rozpraszać wszystkich... ofkoz na końcu dodał delikatne stwierdzenie, że nic nie ma do mojego brata i to chyab ja oskarżam go o to, że on oskarża o coś mojego brata:/ Ale jakby tego było mało, to przed tym wyskoczył z textem, żeby iść na mecz miejskiego zespołu. Ofkoz mówię mu, że nie, ze nie chce się ani mi, ani bratu, że mamy zaraz obiad, że brat chce się wykąpać... no i oczywiście riposta, że zawsze tak jest, że jeśli jest coś, to nie idę, że jakieś niestworzone rzeczy... wychodzi na to, że jestem ostatni.. kurwa, nienawidzę, jak ktoś mnei mierzy swoją miarą... normalnie paranoja.. odzywają się wtedy we mnie nagromadzone przez życie pokłady nienawiści, furii... po prostu nie podchodźcie do mnei bliżej niż na odległość 10 kroków... w takich momentach rozumiem co znaczy motyw, kiedy wzorowy ojciec i mąż zabija swoją rodzinę. Wiem co to jest niekontrolowana złość. I dalej na sesji wqrwia mnie prawie tak samo jak rzecz poprzednia motyw, kiedy ktoś narzuca mi nieodwołalnie swoje zdanie... no niesamowita sprawa, gdyby nie o kilka osób za dużo, po prostu zbluzgałbym qmpla. Kurwa chyba próbuje mi pokazac, jaki to on jest męski z tym swoim całym ego, siedemnastoletnią bródką, z którą wygląda jak ostatni cieć i zaadoptowanymi zdolnościami przywódczymi... i ten jego text, coś w stylu 'rozgryzłem (mnie), on robi tak i tak, a ja wiem dlaczego'... no qrwa paranoja...

Oto jest Tao krzyku w próżnię - wylewania złości...

08 sierpnia 2004   Komentarze (2)

Wakacji czesc kolejna..

Wakacje nie skłaniają mnie ostatnio, a raczej w ogóle do myślenia... jednak nie byłbym sobą, gdyby nie nasiliło się to w pewnym momencie... a po jaki chuj ja mam to tutaj wypisywać?! Kurwa, zawieszenie bloga na czas nieokreślony. Cześć wszystkim.

05 sierpnia 2004   Komentarze (1)
< 1 2 ... 52 53 54 55 56 ... 85 86 >
Chaos_angel | Blogi