• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Najnowsze wpisy, strona 44


< 1 2 ... 43 44 45 46 47 ... 85 86 >

Eagle on snow

Dzień Święty Święcić...
No to uświęciłem, razem z Koleżanką.. poszliśmy razem na spacer cieszyć się pieknem świata boskiego, obrazem jego doskonałości na ziemi...
Mazury wyglądają iście pięknieo tej porze roku... Jakiej porze roku? Tej, kiedy spada taka ilość śniegu. To nie jest normalna rzecz.. oczywiście śnieg to nie jakieś objawienie, ale niekiedy pada w bardzo szczególny sposób... osadza się na niektórych rzeczach... na pieniach drzew... na znakach drogowych... zasypuje odważnie grubymi warstwami białego puchu samochody... toruje przejście z domu do sklepu...
Najładniej wyglądają chyba lasy o tej porze roku, w takim dniu... sypiący śnieg, jak kiście fantazyjnych owoców, obwiesza czarno-nagie, zmrożone gałęzie, przydając im fantazyjnej urody, którą nieczęsto się widuje... wszędzie, gdzie okiem sięgnąć widzi się biel... bezkresną biel stykającą się z pobrudzonymi, szaro-brunatnymi chmurami, zlewającymi się na widnokręgu z drzewami... niebo, ziemia i natura... stykające się w splecionym tańcu.
Przyjemna wydaje się cisza... Idąc, słyszy się tylko w oddali pojedyncze odgłosy cywilizacyjnych silników... w miarę odchodzenia od miasta, jest tego coraz mniej... mniej... mniej... aż wreszcie zauważasz, że jesteś na prawie że totalnym odludziu... nie - jest tu cywilizacja... jakieś domki... jakieś kurorty... opuszczone, ciche, bezgłośne... nie ma nawet spacerowiczów... tylko nasza dwójka... rozmowa, cisza i my.
Są tego i złe strony - niekiedy po prostu trzeba iść gęsiego. Albo wracać do domu w przemoczonych rzeczach. Choć z drugiej strony nie mogłem się oprzeć i nie paść na plecy na nieskażonym jeszcze nikim śniegu i nie wykręcić orzełka...:) Ładny wyszedł nawet... Koleżanka nie była dłużna.. tyle, że jej wyszedł aniołek.
Myślałem, że spędzimy dzisiejszego dnia ze sobą więcej czasu... wyszliśmy około 14:30. Wróciliśmy na miejsce, do cywilizacji, ludzi, samochodów, świateł, betonowej dżungli, mroku, kłutego latarniami około 17, jak dobrze pamiętam. Ale na tym się skończyło... chciałem ją zaprosić do siebie, odmówiła. Nalegałem, odmówiła.
Zapytałem, czy jutro się widzimy... może nawet to nie było pytanie, raczej chęć usłyszenia potwierdzenia wypowiedzianego przed chwilą stwierdzenia... usłyszałem to potwierdzenie... Ale usłyszałem, że spotykamy się u niej... w pewnym sensie zrozumiałem jej stanowisko... Trudno, zaraz już jutro, więc nie ma się czym przejmować...
24 stycznia 2005   Komentarze (3)

Piątek

Qrna... właśnie przypomniałem sobie, że dziś dzień... babci? Dobrze mówię? No jasne, że dobrze, trąbią o tym od tygodnia w zetce...
Jutro, z tego co wiem, przyjeżdża już nowa Koleżanka... fajno... jakoś nie będę zdziwiony, jeśli się jeszcze jutro spotkamy. A co do Koleżanki... puściłem jej wczoraj strzałkę koło 1 w nocy... wiem, po prostu fantastyczne, ofkoz nie o tym chciałem... ale o tym, że ona mi ją odpuściła dziś rano, koło 7:30. Wiem, tym bardziej fantastyczne... Najciekawsza w tej historii okazuje się pointa... otóż kiedy chciałem do niej znowu puścić strzałkę, koło 09:08 co słyszę w telefonie...? Że kurna nie można tego zrealizować, ze względu na brak środków na koncie, bądź został przekroczony czas wykonywania połączeń... myślę, myślę... spoko, miałem na koncie prawie pół gola... ale z drugiej strony jakoś w tych dniach chyba miała mi karta paść ze starości! O, jak miło! O, jak fajnie! Jestem kurwa pół gola do tyłu - Idea rządzi z doładowywaniem po czasie. Się kurna mocno starają, żeby użytkownicy mieli cały czas możliwość wykonywania połączeń, bo jesli przekroczą czas, w którym mogą dzwonić/wysyaś SMSy, automatycznie czyszczone jest konto. Nie ważne ile tam się miało, ważne, że Kochana Idea zaprzyjaźnia się z tymi funduszami, ku naszemu oczywiście lekkiemu zniesmaczeniu. Nie powiem, że się delikatnie zdenerwowałem, kiedy to sobie poukładałem w główce, ale już jest coraz lepiej... to tylko pół gola:/
A więc piątek... czas imprez, początków weekendu, dalekosiężnych planów na całe dwa nadchodzące dni, które zdają się być wiecznością oddzielającą od tygodnia roboczego, o którym nikt nie chce pamiętać, tym bardziej planować sobie pracę na dni wolne, ażeby odciążyć robocze. Przypominam, ze mam ferie i mi to ostro lata koło czterech liter. Jeden, wielki, dwytugodniowy weekend, którego dopiero widzę półmetek... a i to jakoś tak zamazane. Najbardziej mnie jednak boli to, że nie zrobiłem za wiele przez ten tydzień... no, ledwo co skończyłem (nie do końca) 'Początek' Endru Szczypiorskiego... Przede mną jeszcze 'Rozmowy z katem' autorstwa jak na razie dla mnie nieznanego. Do tego dołozono mi opowiadania Borowskiego (część przerobiona), 'Niemców' - również anonimowych... coś jeszcze się pewnie by znalazło w stercie przywalonej kartonem po wodzie po goleniu...
Jakoś się skupić nie mogę... Pozdrawiam.
21 stycznia 2005   Komentarze (7)

Nie lubie poniedzialków?

Akurat nie tego...
Dziś u mnie początek serii ziomowych... co prawda zimą za bardzo tu nie podchodzi, ale nie to jest ważne... Istotny jest fakt, że jest wolne, całe, dwa, długie tygodnie wolnego... Aczkolwiek, jakto mówi moja polonistka: maturzyści nie mają świąt/ferii/etc. Mało kiedy się z nią zgadzam, ale w tym akurat ma trochę racji... Zaplanowałem sobie opracować w te wolne dwa togodnie maturę wewnętrzną z polaka... A więc do przeczytania kilka lekturek... jakieś cztery... mama nadzieję, że się wyrobię... potem zostanie już tylko zakuwanie do matury z histy i WOS`u. No... ale kto da radę, jak ja nie dam...?:)
Ostatnio, tj. przedwczoraj były moje quasi-urodzinowe przyjęcie. Sprawa wyglądała o tyle nienormalnie, że >nie było to normalne przyjęcie, tylko coś w rodzaju snu na jawie<;) A tak naprawdę, starzy kumpla mieli wychodne, więc postanowił zrobić bibkę. A że dzień potem, tj. wczoraj, miałem urodzinki, przyniosłem na swoje konto dwa litry wódeczki. Kiedy tam poszedłem, obadałem... stół zasłany zastawką, jakieś jedzonko na półmiskach, jakieś kanapki, chipsy (przyszły;)), i ogólnie... ogólnie nienormalnie jak pijemy (wóda-zapoja). Tutaj było bardziej kulturalnie. Kameralnie, powiedziałbym. Przyszło kilku znajomych... dali mi jakieś upominki, złożyli życzenia... Ogólnie impreza była na dobrej drodze, żeby za kilka godzin okrzyknąć ją udaną... Aczkolwiek nigdy tak nie jest:] Coś się stać musiało, a tutaj nie było inaczej.
W pewnym momencie kilka osób, wygłupiając się, wpadło do sypialni starych kumpla, u którego była impra. A że komunistyczne drzwi, a dokładniej zamek, pamiętały jeszcze czasy wczesnego Gierka, znajomi zostali zatrzaśnięci w środku. Sprawa o tyle ciekawa, że nie było tam normalnego zamka na klucz, tylko klamka, która podobno ma tendencje do psucia się... I co ma w takim wypadku zrobić piątka zleksza nawaonych dzieciaków?:) Ofkoz kombinujemy! Przez okno raczej nie... bo to trzecie piętro, strach próbować. Wywalić z zawiasów drzwi nie można, bo przeszkadza futryna... najlepszym pomysłem było to, że kumlpe zaczęli wyciągać szybę z drzwi... powoli trzeba było powyciągać gwiździe przy listwie, trzymającej szkło... zajęło im to jakieś 15 min. Kiedy skończyli, zaczęli wyciągać szybę... Wszystko było zajebiście... do czasu, aż szyba delikatnie nie pękła przy boku... odpadła trójkątna część, osłabiając chyba resztę prostokątnej, szklanej tafli... traf chciał, albo i głupota, że kumpela postanowiła chyba złapać tą szybę, czy ją przytrzymać, ja już sam nie wiem... koniec końców szyba pękła w połowie, i górna część uderzyła koleżankę po łapie... wiecie zapewne jaki był tego koniec...? Ano taki, że następnego dnia założono jej na rękę 15 szwów, ma coś nie tak ze ścięgnem, i łapkę w gipsie... ten abłogosławiony stan utrzyma się ponoć przez 6 tygodni... Tak się właśnie bawią dzieci na północy:) Nie przyjeżdżajcie, jak nie macie mocnych nerwów.
Nie byłbym sobą, jakbym nie napisał kilku słów o zyciu osobistym... a jakże! Sprawa o tyle jest dobra, że powoli krystalizuje mi się cały kobiecy obraz w moim pogmatwanym przez to życiu... Sprawa Emilki jest prawie wyjaśniona... rozmawiałem z nią jakiś czas temu... ten jej chłopak, jak przewidywałem, wyjeżdża, teraz chyba na stałe do Niemiec... podobno prawie pieski go złapały tutaj u nas w mieście... pewnie biedaczek się przeląkł i wypiernicza. Emilka - ofkoz ciężko załamana, zapłakana, jak sama pisze, i w ogóle zastanawia się co ze sobą zrobić... Tak, czy inaczej, jak sama dodaje, będzie z nim starać się być razem, jak skończy szkołę, to pojedzie do niego i w ogóle bla, bla... Niech robi, co chce... niestety moje drzwiczki się zamknęły przed nią... Aczkolwiek nie wykluczam motywu, że ona będzie czegoś ode mnie oczekiwać... niestety, czas idzie do przodu...
A ten czas właśnie, w piątek wieczór i w sobotni dzień spędziłem z Justyną... byłą dziewczyną mojego kumpla... Nie kryję, że coś może z tego być... dlaczemu? A dlatemu, że dziewczyna jest atrakcyjna i można z nią normalnie porozmawiać... nei tylko o durnotach, ale i na bardziej... hm... na inne tematy:) Jest po prostu inteilgentna... nawet głupoty schodzą na bardziej inteligentne tematy, dzięki temu jakoś się nie nudzę.. nawet w rozmowie czuję się zaangażowany. Podoba mi się to... jakoś nie spotkałem jeszcze na tyle inteligentnej dziewczyny (to autopochwała?), z którą mógłbym normalnie porozmawiać, nie czując się od niej >wyższy<. Wstępnie jestemz nią umówiony na przyszly weekend, ale z przyczyn koleżankowo-osiemnastkowych, które ona ma u siebie (uczy się w innym mieście), do końca nie wiadomo jak to będzie wyglądać... tak czy inaczej jeden tydzień ferii mamy razem... czemu mi się wydaję, że maturalne rzeczy będą wtedy zepchnięte na drugi plan...? Tak czy inaczej nie ma co wyprzedzać faktów...
Ogół... 7+/10
17 stycznia 2005   Komentarze (6)

And sudennly... understood...

15:55:22 Monisiak
czesc!!
15:55:27 Ja
cześć Moniczko
15:55:43 Monisiak
jak samopoczucie?
15:55:49 Monisiak
glowa nie boli?
15:55:51 Ja
całkiem niezłe
15:55:53 Ja
nie, nie boli
15:55:55 Ja
a Ciebie??
15:56:07 Monisiak
nie tez nie!
15:56:57 Ja
o patrz Ty..
15:56:59 Ja
jak fajnie;]
15:57:05 Monisiak
nio
15:57:11 Monisiak
jak sie bawiles?
15:57:26 Monisiak
pamietasz mnie wczoraj...?
15:57:31 Monisiak
;P
15:57:31 Ja
całkiem fajnie, muszę powiedzieć
15:57:35 Ja
nie, nie pamiętam:/
15:58:04 Monisiak
naprawde?
15:58:11 Monisiak
sciemniasz?
15:58:23 Ja
to jest sarkazm
15:58:25 Ja
:*
15:58:27 Ja
pamiętam
15:58:56 Monisiak
jaki znowu sarkazm...?
15:59:01 Monisiak
oj marek
15:59:03 Monisiak
marek
15:59:10 Monisiak
;P
15:59:17 Ja
nie ważne
15:59:25 Ja
a Ty jak się bawiłaś?
15:59:40 Monisiak
tak sobie
15:59:46 Monisiak
jakos krotko
15:59:50 Monisiak
to wszystko
15:59:53 Monisiak
trwalo
16:00:44 Monisiak
nie zdazylam sie rozkrecic
16:00:45 Ja
krótko?
16:00:48 Ja
o której zaczęłaś?
16:00:54 Monisiak
a trzeba bylo juz wracac
16:01:00 Monisiak
o 19
16:01:08 Ja
my o 20 i dość
16:01:17 Ja
się wyskakaliśmy, wybawilismy..
16:01:21 Ja
a Ciebei ofkoz nie bylo...:/
16:01:42 Monisiak
no tak
16:01:48 Monisiak
nie mialam jak przyjsc
16:01:53 Ja
no jaaaaaaasneeeeeeeee
16:02:37 Monisiak
gdybym przyszla...to w ogole nie poczulabym tego sylwka
16:02:55 Monisiak
duzo sier bawilam
16:02:59 Monisiak
ale na samym
16:03:07 Monisiak
koncu naszlaw mnie faza
16:03:11 Monisiak
na taniec
16:03:22 Monisiak
a tu juz trzeba bylo isc...
16:03:49 Ja
jaaaaaaasne
16:03:55 Ja
jakbyś przyszla, to dopiero byś poczuła!
16:04:57 Monisiak
no niewazne...
16:05:01 Monisiak
trudno...
16:05:08 Ja
właśnie..
16:05:09 Ja
trudno
16:06:09 Ja
co tam robisz?
16:07:42 Monisiak
a nic pisze swobie troche
16:07:52 Ja
co piszesz?
16:09:45 Monisiak
a nic z wigetem troche gadam
16:10:04 Ja
aham
16:10:46 Monisiak
no
16:10:53 Monisiak
tak to wyglada
16:11:24 Ja
Moniskak, to był TEN koleś?
16:15:01 Monisiak
tak
16:15:12 Ja
aham
16:15:50 Monisiak
no...
16:16:02 Monisiak
co ja mam ci powiedziec..
16:16:08 Ja
nic
16:16:20 Ja
znaczy nie chcę, żebyś coś powiedziała
16:16:25 Ja
czegoś.
16:16:26 Ja
coś..
16:16:29 Ja
cokolwiek
16:16:29 Monisiak
ok
16:16:39 Ja
chyba, że chcesz coś powiedzieć
16:16:59 Monisiak
nie no chyba nic
16:17:40 Ja
mam nadzieję, że okaże się, że to ten
16:18:01 Monisiak
no chyba raczej nie...
16:18:05 Monisiak
to tyle
16:18:12 Monisiak
nie chce o tym gadac
16:18:18 Ja
dlaczego nie?
16:18:18 Monisiak
ale to nie ten
16:18:24 Ja
...?<zdziwiony>
16:18:27 Monisiak
wczoraj to zrozumialam
16:18:44 Ja
nie rosumem
16:18:57 Ja
a może mam nie rozumieć?
16:19:15 Monisiak
tu nie ma co rozumiec
16:19:20 Monisiak
po prostu
16:19:28 Monisiak
okazal sie troszke inny
16:19:36 Monisiak
niz ja tego oczekiwalam
16:19:55 Ja
niestety często tak się zdarza
16:20:34 Monisiak
no tak...
16:20:40 Monisiak
niestety tak...
16:20:57 Ja
może stety?
16:21:11 Monisiak
nie..
16:21:55 Ja
wiesz Monisiu... 'rozejrzyj się dokoła... tylu fajnych chlopaków'
16:21:58 Monisiak
dobra ja juz nie pisze posiedze troche chcesz to ty cos pisz
16:22:08 Monisiak
no tak
16:22:25 Ja
co mam pisać?
16:22:25 Monisiak
ale serce chce czegos wiecej niz fajnego
16:22:37 Ja
serce fakt..
16:22:40 Ja
niebezpieczna bvestia
16:22:52 Monisiak
co chcesz
16:22:52 Monisiak
jesli chcesz
16:22:52 Monisiak
nie musisz
16:22:57 Monisiak
to byla tylko
16:23:05 Monisiak
propozycja
16:23:48 Ja
mógłbym, ale nie wiem na jaki temat mam CI monolog prowadzić
16:24:13 Monisiak
dobra wiec rozmawiajmy
16:24:24 Ja
:)
16:24:27 Monisiak
na czym skonczylismy?
16:24:30 Ja
hm...
16:24:35 Ja
Ty wiesz lepiej
16:25:37 Monisiak
marek...
16:25:50 Ja
niom?
16:25:57 Monisiak
mam takie pytanie
16:26:08 Ja
słucham?
16:26:10 Monisiak
nie bedziesz zly jak je zadam?
16:26:29 Ja
pytaj
16:26:46 Monisiak
czy ja daje ci jakies nadzieje...tak wedlug ciebie?
16:27:00 Ja
nie wiem, Monisiu
16:27:04 Ja
a dajesz?
16:27:12 Monisiak
no wlasnie nie
16:27:19 Monisiak
no bo...
16:27:26 Monisiak
posluchaj przez chwile
16:27:26 Monisiak
oki
16:27:30 Ja
słucham
16:27:50 Monisiak
wczoraj rozmaweialam z nim...a on mi powiedzial
16:28:08 Monisiak
ze ja obkrecam facetow obok siebie
16:28:21 Monisiak
zamiast dac im porzadnego kosza
16:28:35 Monisiak
no i kiedy ja np.powiedzialam tobie ze nic
16:28:43 Monisiak
z tego nie bedzie...
16:28:47 Monisiak
bo nie bedzie
16:28:59 Monisiak
to ty masz do mnier pretensje
16:29:16 Monisiak
ze nie powiedzialam tego w jakis niegrzeczny sposob
16:29:20 Ja
jakie pretensje, Monisiu?
16:29:27 Monisiak
i ze lubie ciebie tak
16:29:31 Monisiak
jak lubie
16:29:39 Monisiak
i ze z toba rozmawiam..
16:29:45 Monisiak
i w ogole...
16:29:55 Monisiak
moze nie powinnam...?
16:30:20 Ja
może
16:30:27 Ja
przecież to Twój wybór
16:30:27 Monisiak
no nie wiem zachowywac sie tak jak
16:30:35 Monisiak
sie zachowuje
16:30:43 Ja
kiedyś mi powiedziałaś, że serca nie sługa...
16:30:55 Ja
to i tak nic nie zmieni wg mnie
16:30:58 Ja
ale jeśli chcesz..
16:31:00 Ja
spróbuj..
16:31:11 Monisiak
ale
16:31:19 Monisiak
ja naprawde cie lubie
16:31:26 Monisiak
i nie moglabym
16:31:27 Ja
miło mi
16:31:34 Monisiak
zerwac z toba kontaktui
16:31:43 Ja
dlaczego nie?
16:31:48 Monisiak
no ale moze tobie bedzie latwiej,co?
16:31:51 Ja
prostrze niż Ci się zdaje
16:32:09 Ja
Monisiu, ja Cię kocham, ja nie mogę z Tobą zerwać kontaktu
16:33:29 Monisiak
no ale ja juz sama nie wiem co robic zeby bylo dobrze
16:33:53 Ja
tzn jak?
16:33:56 Ja
kiedy będzie dobrze?
16:33:56 Monisiak
mareczku ja jestem raczej na 100%pewna ze z tego nic nie bedzie
16:34:09 Ja
jak to z tego?
16:34:12 Ja
nie ma 'tego'
16:34:35 Monisiak
no tak
16:34:37 Monisiak
niew ma
16:34:55 Monisiak
zastanawiam sie czy jestem fair
16:35:08 Ja
fair względem czego?
16:35:12 Monisiak
w stosunku do ciebie..
16:35:17 Ja
wytłumacz..
16:35:30 Monisiak
wzgledem ciebie
16:36:31 Monisiak
jestem?
16:36:47 Ja
nie wiem
16:36:54 Ja
bo nie wiem o co i dokładnie chodzi
16:37:01 Monisiak
to kto ma to wiedziec?
16:37:01 Ja
*Ci
16:37:25 Monisiak
no dobra niewazne
16:37:40 Ja
nie ważne...?
16:37:56 Monisiak
no marek tlumacze ci9 wszysto od poczatku
16:38:05 Monisiak
a ty mi mowisz ze
16:38:13 Monisiak
nie wiesz o co mi chodzi..
16:38:42 Monisiak
przeczytaj wszysko jeszcze raz...
16:38:42 Monisiak
ok?
16:38:43 Ja
Monisiu, w wielu sprawach można być nie fair
16:38:47 Ja
uczucia nigdy nie są fair
16:39:08 Ja
a to jak mnie traktujesz to Twoja sprawa
16:39:09 Monisiak
no wiec uwazasz ze zachowuje sie
16:39:16 Ja
nie uważam
16:39:20 Ja
nie ma po co tego nazywać
16:39:22 Ja
to nic nie da
16:39:23 Monisiak
dobrze
16:39:33 Monisiak
ok
16:39:37 Monisiak
dziekuje to
16:39:47 Monisiak
wlasnie chcialam wiedziec
16:40:02 Ja
miło mi więc, że dostałaś oczekiwaną odpowiedź
16:40:19 Monisiak
tzn
16:40:34 Monisiak
nie cchce byc naprawde kokietka...
16:40:49 Monisiak
ktora nie potrafi dac porzadnej odpowiedzi
16:41:01 Monisiak
ja daje podpowiedz
16:41:06 Monisiak
a to jak to zostanie
16:41:13 Monisiak
odebrane to juz
16:41:27 Ja
nie dawaj podpowiedzi chłopakom
16:41:28 Ja
to bez sensu
16:41:33 Ja
każdy, który pokocha ma nadzieję
16:41:34 Monisiak
wina tej drugiej strony
16:41:40 Ja
nikogo się tak nie oszuka jak samego siebie
16:41:43 Monisiak
tzn.odpowiedz
16:41:53 Ja
i nigdy facet nie okłamie się tak, jak przy kochaniu kobiety
16:43:00 Monisiak
ok
16:43:02 Monisiak
dzieki
16:43:09 Monisiak
ide pooleze troche
16:43:14 Ja
hyh
16:43:20 Ja
idź
16:43:41 Monisiak
no to trzymaj sie
16:43:43 Monisiak
papa
16:43:47 Monisiak
dzieki
16:43:58 Ja
nie ma za co
16:43:59 Ja
cześć

I jakoś mi lekko na duchu... moje noworoczne postanowienie chyba się wypełnia, jeśli już się nie wypełniło... Chciałem ją zapytać jakiś już czas, czy daje mi jakąś nadzieję, ale nie wiedziałem jak... i nie wiedziałem jak to może odebrać... jednak ona to powiedziała... i wreszcie to zrozumiałem... że ona jest rozdziałem w moim życiu, który się zamknął... nie czuję już żadnego gniewu, poczucia niesprawiedliwości... nawet nie wiem, czy gdzieś we mnie jest smutek... może mi się zdaje, ale odczuwam coś z pogranicza groteskowej lekko radości, że to już koniec. Trzeba podnieść głowkę, nie patrzeć w tył i iść do przodu... rzeczywiście dokoła są ludzie, z którymi można żyć bliżej... i którzy pomogą iść jakoś przez to życie... I choć Monika to naprawdę świetna dziewczyna... nie można nikogo zmuszać do miłości.

02 stycznia 2005   Komentarze (6)

1

Kiedy wróciłem z sylvestra widać po czasie notki... mniej więcej to się pokrywa...
Całkiem niezły wieczorek...
O umówionym czasie zaszła po mnie moja ekipa... z naszym aresenałem wesoło pomaszerowaliśmy do knajpy... było tam dośc dużo ludzi.. nie powiem, nie spodziewałem siętakich tłumów... ofkoz wiedziałem, że w przybliżeniu bedzie koło 80-90 osób, ale nie wiedziałem, że będzie to wyglądać właśnie tak...
O dziwo nie było tam Emilki... wiem, mówiłem, że to koniec z nią... może i koniec... moze sama fizyczność...
Jednak wracając do tematu... nie było jej... my już z Grzesiem narzuciliśmy niezłe tempo, żeby potem wyjść po papierosy imprezowe (bezskutecznie), i spotkaliśmy ją... z początku nie wiedziałem czy to ona... mówila coś, że będzie stawiać włosy do góry, poznałęm też czerwoną kurtkę... w tym momencie spojrzałem też na tego jej chłopaka... z początku wydał mi się jakiś taki... że bym do niego nie podszedl bez dobrej mowtywacji...
Potem impra się rozpręciła... on sięparę razy przeszedł po pubie... popatrzyłem na niego... wyglądał podobnie do mijego kumpla z wioski, z którym siedzę w szkole na matmie... nie, to wszystko jest dalekie od wiejskiej tężyzny i siły, od iście końskich rozmiarów. Ten kolega ma zapadniętą klatę, jest chudy i ma zwolnienie z WF`u... skojarzył mi się mniej więcej tak...
Na impressce czułem się calkiem nieźle.. bo choć taniec nie jest moim zywiołem, czułem się całkiem nieźle, kiedy prawie kazdy taniec, kiedy nie tańczyłem, byłem proszony przez tą, czy inną dziewczynę... calkiem miło...
Ze swojej strony również wysunąłem kilka propozycji... od większości dziewczyn udawało się wyprosić to, co się chciało.. tzn. taniec... Ofkoz kiedy Emilka siedziała sama, bez tego swojego chłopaka, próbowałem ją zaprosić.. Odmawiała. A więc odmowa. Przynajmniej to jest jasne.
W połowie impry, trochę po dwunastej, przeszedłem się z jedną z koleżanek na PZ(night;P)... zgubiła mniej więcej tam torebkę. Dość droga, plus zawartość... szkoda.. poszliśmy, poszukaliśmy... spotkalismy kilku wstawionych kolesi i służby porządkowa wraz z nimi...torebki nie znaleźliśmy... ciekawe, swoją droga, kto ją teraz ma...? Za to wracając zatrzyamlismy się na przystanku... porozmawialiśmy sobie nieco od serduszka...
W pewnym mmencie zapytała, czy nadal czuję do Moniki to, co czułem kiedyś... potwierdziłem... bez żadnych aluzji, dwuznaczności, całego teo syfu powiedziałą mi, że ten jej koleś... znaczy ten, który się jej podobał i podoba... wyskoczył do koleżanki z kissem z jęzorkiem...
Z jednej strony odezwala się we mnie część typu: -i dobrze, niech się skaleczy, niech się dowie jak to jest cierpieć...-... z drugiej strony żal mi się jej zrobiło... pomyślałem, że moze mógłbym ją jakoś obronić, ochronić... ale jak to ktoś mi powiedział... 'nikogo nie można zmusić do miłości'... ona wybrała swoją drogę..
Imprezka skończyła się dość późno.. przynajmniej jak na mnie... odprowadziłem 'tą' koleżankę, która przekazała mi te rewelacje... droga była długa, bo buty, które miała na sobie strasznie ją uciskały... probowaliśmy wszystkiego... wreszcie jakimś cudem, ku jej uciesze, doszliśmy do niej. Pożegnaliśmy się po uścisku i poszliśmy w swoje strony...
Wracałem powoli... początkowo powoli... w oddali zamajaczyli mi w oczach jacyś ludzie... myślałem, ze to tylko jacyś balowicze, myślałem, ze to tylko refleks światła rzocony z pobliskiej latarni, zbesztany przez moje rzęsy... niestety to byli żywi ludzie... Jak na złość - Monika z... no nie ważne... z -nim-...
Telefon zawsze był dobrym pretekstem, żeby czegoś nie mówić... żeby wmówić komuś niewerbalnie, że nie chce się z tą osobą rozmawiać. Już z oddali spostrzegłem, że to ona. I nie chciałem z nią rozmawiać. Nie patrzyłem na niego, kiedy przechodziłem obok... w sumie mam go głeboko w dupie. Patrzyłem na nią.. jak zawsze ładną... przeszedłem, rzucając niedbałe -hej-...
Latarnia, znajdująca się z mojego tyłu, doskonale rzuciła cień dwóch osób zatrzymujących się za mną... Monika powiedziała coś... zatrzymałem się... podeszła... popatrzyła na mnie... nic nie mówiłem.. zaczęła składać zwyczajne życzenia... wychyliłem się nieco... popatrzyłem na niego... nie miał w sobie nic -takiego-... zdziwiłem się.. normalny.
Porozmawialiśmy moment o tym wszystkim... o imprezie, o wieczorze... u kazdego było nieźle... -idź, bo czeka- , rzuciłem do niej... -to nie tak- powiedziała po chwili... -gdybym ja tego nie chciała, on by nie czekał- dorzuciła... rzeczywiście... może zrozumie swój błąd...? Każdy się na nich uczy...
-Dziękuje Ci za te wszystkie chwile wsparcia- dodała prawie na odchodnym... Spojrzałem na pomoczoną ziemię... nic tam nie było... podobnie jak te słowa nie ruszyły we mnie żadnej uczuciowej struny... teraz ona musiałaby się starać... oczywiście będę jej pomocny... ale miałem jej do zaoferowania o wiele, wiele więcej...
01 stycznia 2005   Dodaj komentarz
< 1 2 ... 43 44 45 46 47 ... 85 86 >
Chaos_angel | Blogi