• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Najnowsze wpisy, strona 76


< 1 2 ... 75 76 77 78 79 ... 85 86 >

Bez tytułu

Ta... Byłem sobie w knajpie. Najpierw poszedłem do qmpla, miał problemy ze sprzętem. Pomogłem mu jak umiałem. Co prawda w plecy 2 godziny, ale coś tam zrobiłem. Kiedy przyszedłem do knajpy, moi ludzie już byli lekko wstawieni. Ofkoz wszyscy, wszyscy oprócz mnie. Nie odpowiada mi zabardzo, kiedy oni są nawaleni, a ja nie. Jakoś tak odstaje się od ogółu. Wiadomo o co chodzi.

Wyszliśmy dość wcześnie. W sumie obsługa sięburzyła nieźle, podobno wczesniej, przede mną był tam niezły syf, ludzie z kilku klas mojej szkoły, czyli ludu max, a jak na dole są ludzie to taki rozpierdol jest, że głowa boli. Na wstępie od razu koleś się do mnie przywalił, że po co niby na dół napieram... o chwili "rozmowy" zszedłem na pięterko. Obadałem co się dzieje. Ofkoz syf. Złożyłem jednej dziewczynie zaległe życzonka. Posiedziałem trochę w smugach dymu tytoniowego, popatrzyłem co się dzieje, zwątpiłem w jakąś normalną zabawę. Wszyscy najebani. Parę dziewczyn nie piło wcześniej. Tak czy inaczej wyszliśmy. Pogoda tak zjebana, że trudno o tym opowiedzieć. Nie dość, że padał jakiś cholernie twardy śniego-deszcz, to było zimno, ślisko, qrde wiało i śmierdziało. Qmple chcili chodzić po jakichś knajpach, mnie jakoś to nie bawiło. Po jakiejś pół godzinie się rozdzieliliśmy. Oni poszli do knapjy, ja do sklepu i na chatę.

Ofkoz Kochania nie było. Z tego co sie dowiedziałem, to pojechała gdzieś i dlatego nie mogła przyjść. Szkoda. Może ten wieczór nie byłby taki zwalony...?

14 grudnia 2003   Dodaj komentarz

Bez tytułu

Klub. Dziś. Wieczorem. Wraz z wielkoma ludźmi, spotkanie z Kochaniem. Fajnie, zobaczę ją dziś chociaż raz. Tęskni mi się do Niej. Ciekawe, jak wypadnie wieczór. Wszak mam się spotkać jeszczez innymi ludźmi, wraz z panną, od której dziś dostałem już zjoby na gg za niezłożenie życzeń urodzinowych. Jakoś mi wypadło z głowy. Zresztą jak zawsze. Facetom chyba takie szczegóły umykają. A może tylko mi? Ciekawe, czyto zwyczajny brak uwagi, czy jakaś cecha genetyczna? Czytałem gdzieś, ze to po prostu uwarunkowanie samczego mózgu, zwyczajnie zapominamy o datach i mało istotnych szczegółach. Pocieszam się tym... Jakoś nie lubię składać życzeń. Dziwnie się czuję. Jakiś taki... obnażony. Może ja mam coś nie tak z głową??:)

13 grudnia 2003   Komentarze (3)

Po spotkaniu...

Veni, Vidi, Vici. Byłem u qmpla. Dziwnie było. Atmosfera nie na nasz wiek, raczej. Miało być rzeczowo, krótko, na temat. Pierwsze pół godziny straciliśmy na jakichś gadkach, żeby nie mówić na krzyczeniu na siebie, uspokajaniu i strzelaniu foszków. Nie było tak strasznie, ale nie lubię, kiedy jest taka jakaś dziwna atmosfera.

Tak czy inaczej dwie godziny siedzieliśmy u qmpla. Część nie pracowała, część pracowała, różnie. Zaczęliśmy rozdzielać zadania, inne pierdoły. Już miałem być w parze z Kochaniem, ale okazało się, że utworzona trzecia grupa jest niezdatna do wspólnej pracy i musiałem się podzielić Kochaniem z qmplem. Szkoda. Chciałem jednak z nią być.

Kochanie wyglądało na spotkaniu jakoś ciężko. Od siódmej poza domkiem, koło 17 dopiero przyszła do qmpla, zmęczone biedactwo, jeszcze rozdrażnione przez niektóre osoby na spotkaniu. Żal mi jej było. Chciałbym jej jakoś tego zaoszczędzić, ale nie dało się. Choć wokoło ludzi masa, to jakoś podobało mi się, że mogłem spędzić tych kilka godzin w Jej towarzystwie. Jakieś dziwną energię daje mi to, że mogłem posiedzieć koło niej, że pomierzwiła mnie po włosach, że mogłem niejako wtulić się w Jej nóżki, że mogła oprzeć się o moje ramię. I choć miałem ochote odprowadzić ją do domu w tą zimnicę, i że wyszła szybciej, niż ja i w ogóle... to podobało mi się. Było w sumie oki.

Zapamiętam zapewne do jutra, a może i dłużej, jak stanęła nade mną, jak miała już wychodzić. Mówiła coś o jakimś SMSsie, nawet nie słuchałem... Patrzyłem tylko na jej główkę, oświetloną przez lampę. Tak ładnie jej jaśniały włoski, ogólnie nabrała takiego miłego, jeszcze bardziej miłego niż zwykle, wyrazu.

Znowu zmartwychwstałem...

12 grudnia 2003   Komentarze (2)

Bez tytułu

Idę dziś do qmlpa. Wiem, niesamowite. Jednak nie sam, będzie tam trochę innych ludzi, w tym moje Kochanie. Mamy do obgadania sprawy jednego projektu. Prawdę mówiąc, nie obchodzi mnie to za bardzo. Chcę tylko jakiś czas z nią pobyć. Nawet, jeśli to oznacza towarzystwo czterech innych osób. Może ją odprowadzę do domu...?

Troche mi ciężko, kiedy spotykam się z Nią w szkole, w tak publicznych miejscach. Kochanie wtedy ciągle zabiegane, zawsze z kimś gdzieś idzie, zawsze coś z kimś robi. Czuję się wtedy opuszczony, jakbym był na ostatnim miejscu. A chyba nie jestem...?

12 grudnia 2003   Komentarze (3)

Występ

Przedstawienie. Jakieś takie... normalne. Dobrze, że oswoiłem się już nieźle z publicznością i występowanie nie sprawia mi takiego jak niegdyś skrępowania.

Kiedy przyszlośmy do DK przed przedstawieniem, żeby zrobić wszystko jak trzeba, dekoracje, inne duperelki, zobaczyłem moje Koachanie, jak wchodzi na salę. Była jakoś tak... umalowana:) Nieczęsto widuję ją z makijażem na twarzy, moje Słoneczko po prostu się nie maluje, i dobrze. Nie powiem, żeby mi sięto jakoś szczególnie spodobało, ogólnie nie lubię, jak młode dziewczyny się malują, na dodatek nieumiejętnie.

Kiedy jednak wróciłem z miasta, Kochanie już było przebrane w swój strój, ofkoz królewny. Naprawdę, kiedy ją zobaczyłem... Ech... pochłonąłbym ją w całości. Takiego cuda nie widziałem w życiu. Pięknie zrobione włoski, sukienka ślubna, tak doskonale podkreślająca jej kobiecość, nawet makijaż wydał mi się na miejscu. Powiedziałem jej, że wygląda ślicznie, podziękowała... Jak zawsze.

Jednak nie podobało mi się to, że musiała mówic do jakiegoś kolesia z klasy, że go pokochała, etc. Wiem, że to trochę dziecinne, ale jakoś nie czułem się z tym dobrze. Zastanowiłem się też, jak sam bym sięzachowywał, gdybym był na miejscu tego gościa. Raczej niezręcznie. Ech. Wolałbym jakąś poważną sztukę z Nią zagrać. Ale to tak na marginesie...

Dalej moje upiększone Szczęście nie może wyjść z głowy. Ech...

11 grudnia 2003   Komentarze (3)
< 1 2 ... 75 76 77 78 79 ... 85 86 >
Chaos_angel | Blogi