• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

chaos-angel

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2011
  • Sierpień 2011
  • Listopad 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Kwiecień 2007
  • Styczeń 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Najnowsze wpisy, strona 71


< 1 2 ... 70 71 72 73 74 ... 85 86 >

Bez tytułu

Rozmawialem wczoraj z qmplem. Jednym z lepszych, jakich mam. Polowicznie dopuścilem go do moich sercowych problemów. W pewnym momencie powiedzial cos w stylu: "stary, trzeba umiec sie zdystansowac do sytuacji - jezeli ci nie wycodzi z jedna, powiedz sobie, ze to tylko jedna dupa, bedzie kolejna". Cos w tym jest. Rozmawialem z drugim kumplem, takze niezlym. Podudowal mnie w jakis sposob. Nie w moim problemie, ale dzieki niemu poczulem, ze jestem potrzebny komus. Rozmawialem z kolezanka. To juz chyba przyjaciolka. Ona, jako jedyna dziewczyna, zna moj problem. Znajduje w niej jakies oparcie, pomaga mi rozmową. Ci ludzie sprawiaja, ze jakos nie czuje sie sam. Dziwne.

Dystans, dystans do sytuacji. Zabraklo mi go. Totalnie. To byl blad. Podobno zidentyfikowanie go to polowa sukcesu. We shall see.

24 stycznia 2004   Dodaj komentarz

Bez tytułu

Nie wiem dlaczego, ale czuje sie slaby. Psychicznie. Gdyby moja walka miala się rozpocząć teraz, przegrablym jak nigdy. Nawet nie moge sie bronic. W ogóle... nic. Jesso, to chyba jakieś ustawienie, chyba konstelacja gwiazd, bo inaczej tego nie potrafie wytlumaczyc. Z drugiej strony gdzieś tam pozostaje we mnie chęć do walki, jednak tak slaba, ze wydaje sie raczej szalona mysla, niz zamierzonym dzialaniem w przyszlosci. Tak czy inaczj spotkanie z Nia bedzie tylko raz, jezeli chodzi o TO, nie moge tego zmarnowac. Choc z drugiej strony czemu tylko raz? W sumie moge sie jeszcze z Nia umowic, to nie jest zbrodnia. Ale jezeli teraz nic nie zrobie, zeby sie moglo ocieplic miedzy nami, watpie, zeby potem cos moglo zaistneic. Potem bedzie sie tylko bronic, odpychac. Bedzie o wiele trudniej. Tak czy inaczej czuje sie slaby, niestety. Moze to sie zmieni, jak nie, bedzie trudno.

24 stycznia 2004   Dodaj komentarz

Bez tytułu

Sen: jestem gdzieś. Nie wiem gdzie, ciemność, może pustka, nie wiem. Nie widzę. Nic nie widzę. Dookola nic nie ma, moze mialo nie byc. I Ona, z przodu, przede mna. Stoi, stoi... Caluje ją, nie da się tego wyrazić slowami.

SMS, wczesniej. Mozna sie z niego domyslec, ze to koniec. Ze nigdy nie bylo niczego, ze to, o czym myslalem, to tylko mzonka, cos nieziszczalnego. A potem ten sen.

Szedlem do szkoly. Wiedzialem, ze Jej nei bedzie. Nei wiedzialem co z soba zrobic. Codzienie, kiedy ja widze, nie rozmawiamy, ale poczucie, ze jest obok, gdzies niedaleko uspokaja mnie. Teraz nie uspokoilo. SMS przypominal mi o rzeczywistosci. O realizmie, ktory dusil, sciskal mnie, silna reka sprowadzal na ziemie.

Tysiace mysli biegnie przez moja glowe. Nie potrafie ich zatrzymac, tylko wylapac i zidentyfikowac. Z jednej strony hcialbym sie z Nia spotkac. Z drugiej chcialbym zapomniec, nie pamietac, w ogole nic. Chcialbym sie z Nia spotkac, porozmawiac, spokojnie. Chcialbym sie z Nia spotkac, wykrzyczec Jej prosto w twarz caly bol, wszystko to, co kazalo mi cierpiec, zrzucic z siebie bol, ciezar, obarczyc nim ją. Chcialbym sie z Nia spotkac, przytulic, poczuc jej cieplo, obdarowac ją moim, poczuc przy sobie to kobiece cialo, poczuc zapach jej wlosow, spojrzec w piwne oczka, takie glebokie, popatrzec na caloksztalt, zachlysnac sie nim do woli. Chcialbym sie z Nia spotkac, dojsc do pewnego momejtu, zaczac rozmowe i brutalnie, z calej sily odepchnac ją na snieg, zeby sie wywrocila, zebym mogl zobaczyc w jej oczach strach, przerazenie, zdziwienie. Chcialbym sie z nia spotkac, powiedziec Jej jak bardzo ją kocham, co do niej czuję, przekazać jej glebię tego wszystkiego, co we mnei siedzi. Chcialbym się z nia spotkac, zaczac wyc, plakac jak dziecko, rzucic sie jej na szyje, jak maluch szukajacy ukojenia u matki, przytulic i po prostu plakac - bez wstydu, bez niczego, tylko ze zrozumieniem.

Sam juz nei wiem czego chce. Sam nie wiem jak sie zachowam, kiedy sie juz z Nia spotkam. Nie wiem czego chce. Wiem czego chce, Jej. Wiem, ze to nie mozliwe.

"Czuly jestem, silny jestem i rozumny; Nigdym nie czul jak w tej chwili; Dzis moj zenit, moja moc dzis sie przesili" - napisalem dzis w zeszycie od polaka. Chcialem walczyć, walczyc nie tyle z Nia, co z "tym" czyms, co mi nie pozwala z Nia byc. Chcialem sie tluc, zabic, zniszczyc. Teraz nie wiem czego chce, juz sam nie wiem. Nie chce niewiedzy, ot co.

23 stycznia 2004   Dodaj komentarz

Bez tytułu

Zaczynam powoli się wqrzać. Sam nie wiem dlaczego. Może to jakieś ogólne rozdrażnienie, a może nie.

Początek tego wszystkiego był chyba na polaku. Nikt z klasy nie przeczytał jednej ksiązki, norma. Baba zaczęła opowiadać mniej więcej o co biega. Zaczęła opowiadać o jednym kolesiu, jakimś tam bohaterze. Znalazłem w nim i sobie niesamowite podobieństwa, a raczej o jego uczuciu do jakiejś panny. Porównałem ze sobą - niemalże identyczne. Co mnie jednak zdenerwowało? Otóż to, że podobno własnie ten koleś, który tak bardzo kochał, był nagminnie ignorowany przez tą dziewczynę. Dziwne.

Potem obadałem inną sprawę. W budzie, jak to w budzie, nie ma prawie na nic czasu. Przeważnie ciągle coś się robi z qmplami, chodzi się gdzieś, coś odwala, etc. W ogóle nie mam czasu na Kochanie, nie mam czasu nawet z nią porozmawiać. Jednak zauważyłem właśnei dziś, że ten sam kolo, który obejmował Kochanie na sylvestra, znowu się do niej dziś "czepiał". Choera, nei wiem z czego to wynika, ale tak mnie to wqrwia, że głowa mała. Jak tylko takie coś widzę, automatycznie odwracam głowę w inną stronę. Nie wiem czy to zazdrość, czy srach przed tym, że ona może z kimś innym być, nie wiem. Jednak nie mam zamiaru tego w sobie zwalczać.

Dziwny był jeszcze polak z innego powodu. Siedząc, podczas produkowania się polonistki, odwróciłem któryś raz głowę. Zauważyłem, jak Kochanie podtrzymując bródkę rączką patrzyło na mnie. Krótki kontakt wzrokowy, dziwny. Wyglądała jak te zakochane osoby na folmach, które wgapiają się w obiekt swoich uczuć na lekcji, zapominająć o bożym świecie. Jednak (niestety) ty chyba nie było to. Widzialem w jej spojrzeniu coś smutnego, coś z nostalgii, coś, co po chwili mnie przejęło. Bez rozmowy się nei obejdzie.

Właśnie, qrna, jak ja mam się niby wobec niej zachowywać? Co prawda powiedziałem jej, że mi się bardzo podoba, no, dowiedziała się więcej:) I co z tego? Mam się do niej tulić w szkole? Mam z nią wszędzie chodzić? Mam ją trzymać za rękę jak inni? Sam nei wiem, może wszystkie z tych opcji są dobre, może żadna, jednak nie chciałbym, aby Ona mnie źle odebrała. Zrobić każdy debil potrafi, potem to odkręcić jest trudniej. I znowu przepada nam kolejna możliwość rozmowy, Kochanie wyjeżdża do babci na weekend. Nędza.

Koniec końców, ostatnia lekcja należała do chyba udanych. Siedzieliśmy sobie, coś tam baba gadała do nas, jak zawsze nikt jej nie słuchał, jednak zachowywaliśmy względny spokój, bo ta ma tendencje do wybuchania gniewem. Potem jak zawsze zadała jakąś robotę, i jak zawsze nikt tego nie robił. Siedzieliśmy sobie mniej lub bardziej spokojnie, gadaliśmy. Właśnie wtedy zacząłem... hm... jakby to pwiedzieć. Może.. zaczęliśmy... hm... to było cośw rodzaju flirtu, jednak nikt poza nami nei miał szansy tego odenrać w taki sposób, w jaki my to odczuwaliśmy. Nie ma sensu tego opisywać, ale w pewnym momencie Ona po prostu się zawstydziła. Tak to przynajmniej odebrałem. Najlepsze jest to, że jej nie dotknąłem bezpośrednio! I dlatego jest ok. Muszę siez nią spotkać. Jakoś, kiedyś. Albo teraz-zaraz.

21 stycznia 2004   Komentarze (1)

Bez tytułu

No, to stałem się dziś szczęśliwym posiadaczem swojej pierwszej komoorki. Co prawda nie wiem za bardzo jak się na nią wsiada, to powoli jakoś się do niej przyzwyczajam. Jeszcze tylko zapodać nr kilku osobom i będzie git.

Jak na ironię nie ma wielu rzeczy do opisywania. A nie chciałbym, żeby ta notka wyglądała tak samo banalnie jak setki na blogowisku. Pozostańmy w jakiś sposób oryginalni:)

20 stycznia 2004   Dodaj komentarz
< 1 2 ... 70 71 72 73 74 ... 85 86 >
Chaos_angel | Blogi